czwartek, 11 listopada 2010

Pozdrowienia z Poznania


Z wielką przykrością informuje, że na 3 dni przed 11 listopada biały mak zniknął ze sklepów w Poznaniu. Przynajmniej tych, które ja zdołałam odwiedzić. Co jeszcze ciekawsze - za każdym razem spotykałam przy półce z bakaliami jeszcze jakąś zbłąkaną duszyczkę.
A tak chciałam się z Wami podzielić Rogalami Marcińskimi.

Dla wszystkich tych, którzy jeszcze nie mieli okazji - Rogal Marciński :)


Rogal zrobiony jest z półfrancuskiego ciasta, wypełniony masą z białego maku z bakaliami. Koniecznie polukrowany i posypany bakaliami. W przeddzień Święta Niepodległości cały Poznań tupie w oczekiwaniu na ukochane wypieki. Co roku zjadamy ich 400 ton, co nie jest aż takie trudne, ponieważ jeden rogal waży 200-250 g, a żadne szanujący się Poznaniak nie skończy na jednym rogalu. Tradycja wypieku rogali sięga końca XIX w., gdy proboszcz Parafii p.w. Św. Marcina zaapelował do wiernych, aby zrobili coś dla ubogich. Jeden z cukierników poznańskich, Józef Melzer, przyniósł trzy blachy tego smakołyku. W następnych latach dołączyli do niego inni cukiernicy, bogatym oferując sprzedaż łakoci, a zebrane środki przeznaczone były dla biednych. Dziś to dalej jest rozrywka raczej dla zamożnych, gdyż cena jednego rogala waha się w okolicach 7-9 zł.
Jest również legenda opowiadająca o tym, jak Poznański Cukiernik zobaczył we śnie Św. Marcina na koniu. Koń ten zgubił podkowę, a cukiernik postanowił, że będzie piekł ciasto właśnie w tym kształcie.
Od 2008 roku rogal jest również certyfikowany jako "Produkt o Chronionej Nazwie w Uni Europejskiej" jako produkt regionalny. Więc jak widać gładko od legendy w XXI w. certyfikatów. Co roku poznańskie cukiernie muszą zdobyć też certyfikat, aby swój produkt nazywać "Rogalem Marcińskim" i co roku również odbywa się konkurs na najlepszego rogala.



ufff... to tyle chwalenia się.... i dla wszystkich, którzy przypadkiem mają w spiżarce biały mak, cytuje przepis gwarą poznańską pisany znaleziony na stronach Naszego Miasta.

Przepis na rogala świętomarcińskiego pisany gwarą poznańską
autorstwa Juliusza Kubla

Czas kompletny
ko godziny

Mudzenie na czekanie
ko dwóch kwadransów

W bratkaście:
ko 20-25 minut

Rezerwa na apetyt
ko 5 minut

Części na ciasto do ko 36 rogali:
  • Jeden funt mąki, ale nie rżannej, ino normalnej do pieczenia
  • Śtyry łyżki faryny
  • Mniej niż kwotyrka mleka nieodciąganego
  • Tak ze dwa deko młodzi
  • Półtory kostki roślinnej (pół stopić i wystygnąć)
  • Jedno jojko od żywej kury, nie chłodnicze.
To, co ma być w środyszku rogala, ale zez makiem pomojtane
  • Do funta maku obojętnie jakiego
  • Znowu trzydzieści deko faryny
  • Pińc deko okruchów ze starej chałki abo keksów
  • Tyle samo suszonych winogronów
  • Ździebko kandytatyzowanej skórki jak oskubiesz pomerańczo
  • Szczypa orzechów
  • Nie za dość smażonych na farynie gruszek
  • Ociupcio masła z lodówki
  • Dwa białka ale bez żółtek
Części na lukier
  • Jedna szklanka cukru miałkiego umelonego na puder
  • Dwie łyżki orzechów pośrupanych do posypania po wierzchu
To, co trzebno teraz zrobić, jak już masz wszystko jak się należy:

Mąkę odsiać przez małe dziuryszki, do niej dać te margarynę, ale na płynno po stopieniu, zaś znów do tego młodzie, faryna, mleko i jajko. Wszystko jak sie należy połączyć, wymojtać i wymelić, a na koniec rozwałkować na plaskato na sztuki i mieć je leżeć
Jeden taki plyndz przeciągnąć margaryną i nakryć jak deklem tym drugim. Teraz jeszcze raz to wałkiem zrobić na plaskato, zaś poskładać na trzy razy i jeszcze raz wałkiem przejechać, znowyk złożyć i znowu tym wałkiem. I to wszystko teraz na pół godziny dać do chłodnego
Teraz zajmnąć się tym do nadziewania. Więc tak: Orzechy i gruszki pokrychać drobniuteńko na kawałyszki, mak oparzyć i przemelić przez maszynkę do siekanego. Zaś mak wymojtać razem z masłem, farną i cołką resztą, a na koniec dołożyć ubite na sztram te białka.
Teraz znowu te wystygnięte ciasto. Rozdzielić wszystko na 4 sztuki osobno. Teraz znowu wałkiem na plaskato, ale tak, żeby z tego były plyndze pod kąt prosty. Zaś z tego zrobić tyle trójkątów, ile się da. A na koniec na środyszek każdego śwignąć szczypę nadzienia
Teraz po kolei zwinąć te trójkątne plyndze, po bokach te rogi zagiąć do środyszka, a jak jest gotowe, to te rogale już ustawiać na blachę wyścieloną papierem pergaminowym. To wszystko ryn do bratkasy na 200 stopni i piec na kolor złoty. Po wyjęciu polać lukrem z miałkiej faryny i świeżo przegotowanej wody, a na koniec śwignąć do smaki na wierzch te orzechy.
Zaś wszystko spucnąć ze smakiem!!!

Smacznego :)

5 komentarzy:

  1. takiego prawdziwego, poznańskiego nigdy jeszcze nie jadłam.. ale mam nadzieję, że będę miała jeszcze okazję.

    OdpowiedzUsuń
  2. E! ja zrobiłam z niebieskim. Dodałam dużo migdałów i są pyszne.Też mam pecha ,jest tylko jeden sklep z białym makiem i zawsze za późno się wybieram na zakupy. Wszystkiego naj dla wszystkich "pyrladczyków"

    OdpowiedzUsuń
  3. mam to szczęście że co roku zajadam się rogalami z Poznania :) oryginalnymi, a później jeszcze robionymi przez moją mamę w domu :) świetne święto i pyszne rogale :)

    OdpowiedzUsuń
  4. och, i gwara!
    pamiętam konkursy gwarowe... jednego nawet byłam laureatką xd
    wuchta wiary, pyry z gzikiem itd... Poznań i okolice górą!
    u mnie dziś także te rogaliki, lecz w wersji drożdżowej.

    OdpowiedzUsuń
  5. pięknie napisane :) zjadłabym takiego rogala :) ale nie jest mi to dzis dane :)

    OdpowiedzUsuń

Twoja lista zakupów